Wiersz "Przemiana"

PRZEMIANA

Pojawiły się istoty

Takie szare, pozginane

Coś im ciąży? 

Idą powoli

Głęboki las przed nimi

Wszędzie ciemno

Wiatr rozwiewa ich długie, gęste splątane włosy

Ubrania w strzępach

Jest im zimno

Wiatr dociera wszędzie

Istoty jednak idą dalej

Cierpliwie zdążają do celu

Niektóre potykają się

O korzenie drzew wysokich

Wspierają się nawzajem

Pomagają wstać tym co upadli

Widzą słabość w towarzyszach

Rodzicami są dla siebie

Z troską biorą dzieci swoje 

W objęcia troskliwe

Przytulają

Ogrzewają

Pojawia się światełko

Drzewa gęste zasłaniają

Ale już wiedzą ci co zdążają

Cel już bliski

Wchodzą na polanę

Jasną , dużą

Jest tam ciepło i spokojnie

Żar ogniska wkoło bije

Na postacie 

W ogień zapatrzone 

Czekają

Na idących

W borze ciemnym

Tak , już są blisko

Są i na polanie

Moc uścisków

Odgłos ,,jesteś bracie”

Teraz ramię w ramię 

Idą razem

Pewnym, mężnym krokiem

Niczym wojsko

Na rozkazy

Do ogniska na polanie

Giną w ogniu 

Ci mężowie

Co ich spotkać może?

Ogień żarem w niebo bije

Sięga gwiazd 

I planet 

Hen w oddali

Co w ognisku dzieję się?

Patrzą gwiazdy z ciekawością

Wtem wychodzi

Postać wielka

Potężna i mocna

Zbroję ma na sobie

W ręku miecz połyskujący

Kim jesteś?

Czyż to nie ty właśnie?



Wiersz autorstwa Jolanty Szymańskiej 


Drukuj